Srebrny medal Igrzysk Olimpijskich Tomasza Wieszczyckiego
w piłce nożnej

Barcelona (Hiszpania) 1982

Data wydarzenia.
1992-08-08

Miejsce wydarzenia.
Barcelona (Hiszpania)

Opis.
Tomasz Wieszczycki nie zagrał w żadnym meczu Igrzysk Olimpijskich w Barcelonie. Cały turniej przesiedział na ławce rezerwowych (podobnie jak Koseła, Szubert i Arkadiusz Onyszko), mimo to otrzymał srebrny medal olimpijski. Wieszczu w reprezentacji Polski debiutował jako czternastolatek w juniorach do lat szesnastu. W różnego typu kadrach młodzieżowych rozegrał ponad 100 spotkań.

W Barcelonie reprezentacja Polski:
– wygrała z Kuwejtem 2:0,
– wygrała z Włochami 3:0,
– zremisowała z USA 2:2,
– pokonała Katar 2:0,
– pokonała Australię 6:1,
– w finale przegrała z Hiszpanią 2:3.

Świetna atmosfera, doskonałe warunki, trener motywator.
“Byliśmy jedną wielką rodziną już przed turniejem, a wyniki podczas igrzysk tylko to cementowały. Pamiętam, że zaraz po finale czuliśmy duży niedosyt. Było rozczarowanie, że Hiszpanie dojechali nas w końcówce. Po czasie doszło do nas jednak, że osiągnęliśmy ogromny sukces. Zostaliśmy wicemistrzami olimpijskimi. To wspaniała historia i przeżycie również dla mnie, choć w turnieju finałowym byłem tylko rezerwowym” — 
wspomina Wieszczycki, który miał wkład w awans. W eliminacjach wystąpił m.in. w wygranym 1:0 wyjazdowym meczu z Anglią. “Chyba wtedy naprawdę uwierzyliśmy, że jesteśmy mocni. Przez lata nasza reprezentacja, nawet młodzieżowa, nie wygrała w Anglii. Po tym zwycięstwie przekonaliśmy się, że możemy rywalizować z najlepszymi” — podkreśla Wieszczycki.
— Mieliśmy zapewnione wszystko. Dobre warunki hotelowe, wyjazdy, sparingi czy nawet tak błahe dziś rzeczy, jak sprzęt i dresy, których w tamtych czasach było naprawdę mało — przyznaje “Wieszczu”. — Trener Wójcik był prawdziwym liderem i twarzą zespołu. Ten medal to w dużej mierze jego zasługa. Miał swoje słabości, braki taktyczne, ale potrafił doskonale zarządzać grupą i ją motywować. Słabsi mentalnie nie pasowali do jego koncepcji. Ujmując to delikatnie, potrafił bardzo żywiołowo reagować na słabszą formę piłkarza. Trzeba było być odpornym na takie rzeczy. Niektórych to dołowało. Ci, których takie zachowania dopingowały do bycia lepszym, zostawali — dodaje ełkaesiak, który u Wójcika grał wcześniej w kadrze do lat 18.
Atmosfera w wiosce olimpijskiej
— Była fantastyczna, tyle że brakowało w niej klimatyzacji. Świetnie się tam jednak czuliśmy w otoczeniu gwiazd. To było zetknięcie z wielkim światem. Do dziś pamiętam, jak do Scottiego Pippena mówiłem “Hi, Scottie” — przyznaje Wieszczu.
— Powrót samolotem był wesoły. Na igrzyskach byliśmy skupieni na pracy, świętować zaczęliśmy dopiero po finale. To była jak najbardziej zasłużona zabawa. Szkoda tylko, że słynne “Zmieniamy szyld i jedziemy dalej”, które padło po powrocie, nie stało się faktem. Niektórzy twierdzą, że to pokolenie zostało zmarnowane. Ja powiedziałbym raczej, że nie do końca wykorzystane. Potencjał był, ale nie poszliśmy za ciosem jak choćby Hiszpanie.
Teksty pochodzą z rozmowy Tomasza Dębka z Tomaszem Wieszczyckim opublikowanej w serwisie fakt.pl.

Źródło informacji.
Fakt.pl, olimpijski.pl

Autor wpisu.
dziki-1969

STRONY POŚWIĘCONE ŁKS ŁÓDŹ

Previous Next
Close
Test Caption
Test Description goes like this